Hunk & Richman na tropie ciekawostek: The Widow’s Son

– Richie, ty płaczesz? Co się stało?
– Nie, nic.. wzruszyłam się po prostu… Przeczytałam pewną historię sprzed dwóch wieków.
– A o czym?
– Chcesz? Przeczytam ci…
– Zamieniam się w słuch.


– “Co roku w Wielki Piątek podtrzymywana jest tradycja wdowich bułeczek. Według legendy, pewna stara wdowa oczekiwała powrotu syna na święta. Najprawdopodobniej służył jako marynarz w wojnach napoleońskich. Matka dostała od niego list, w którym obiecywał powrót w Wielki Piątek i prosił, by upiekła dla niego tradycyjną drożdżową bułeczkę z krzyżem. Niestety, nigdy nie dotarł do domu, a matka co roku czekała na niego z bułeczką. Kiedy zmarła, w jej domku odkryto zawieszoną pod sufitem siatkę pełną suchych drożdżowych bułeczek…”
– Smutna historia… gdzie to było?
– We wschodniej części Londynu. To był początek XIX wieku. A jakieś 40 lat później na miejscu domku tej kobiety powstał pub. Nazwano go „Wdowi Syn (The Widow’s Son)”na cześć tej kobiety i tradycji, którą zapoczątkowała. Od tamtego czasu kultywuje się w nim zwyczaj wystawiania kolejnych bułeczek do zawieszonej pod sufitem siatki.
– Czy to nie jest marnotrawstwo? Przecież suche są już do niczego.
– Oj niekoniecznie… Tym bułeczkom, zwłaszcza w XVIII i XIX wieku, przypisywano niezwykłe właściwości zdrowotne czy lecznicze. Wierzono, że zmielone i spożywane pomagały w dolegliwościach trawiennych i jelitowych.
– Ha, ha, ha… to po śmierci wdowy było mnóstwo tego lekarstwa!
– No właśnie!
– Słuchaj, ale te bułeczki są w ogóle związane z Wielkim Piątkiem, nie?
– No są. Tradycyjnie podaje się je jeszcze ciepłe na śniadanie. Ich nazwa „hot cross buns” wzięła się właśnie stąd, że najlepsze są na ciepło a na wierzchu, jest krzyż, który ma przypominać o śmierci, jaką w ten dzień poniósł Chrystus.
– Hmmm… smutne historie, które pasują do Wielkiego Piątku.
– Echhh… idę upiec bułeczki. Niech tradycji stanie się zadość.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *